Od dłuższego czasu staram się napisać tu coś, co mogłoby zainteresować jak zwykle niewielką część odbiorców. Zatem.. jestem.
Znowu jesień, prawie zima, czyli zimno. Zimno i szaro. No i ciemno. A gdy na świecie pogoda przyjmuję postać tej właśnie opisanej, wkraczam w mroczne, nie dające się opuścić, przerażające, melancholijne sidła monotonii. Moje życie polega na trwaniu. Gdy jestem w domu to trwam pod kocykiem, w innych przypadkach polega to zwykle na dygotaniu z zimna. Ostatnio staram się wybyć z wcześniej wspomnianych sideł sportem, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jak zwykle istniej grupa społeczna, która doprowadza mnie do szału. Nie potrafię ubrać tego w słowa, myślę, że adekwatną nazwą będzie "lizodupy". Osoby starające się przypodobać, załatwić coś poprzez sztuczną sympatię, nieszczery uśmiech i egzaltację. Chyba jestem na to uczulona.
tyle :)
Utwór.