Listopad był bardziej pogodny...
Dziś jednak nie przeszkadza mi to specjalnie. Leżę pod kocem popijając co chwilę coś ciepłego. Zamknięta w swojej "wieży" nienawidząc świata - piszę. Bez poczucia winy marnuję czas, z myślą, że po to stworzono długie weekendy i święta. Obok mnie leży istota pełna zrozumienia dla mnie. Mój pies.
Dźwięk deszczu obijającego się o moje okno uspokaja. Jestem spokojna pierwszy raz od dłuższego czasu. Mając słuchawki na uszach, wydaje mi się, że cały świat słyszy mój oddech. Też tak macie? lol
Myślę o osobach, które irytują mnie już samym wyglądem. Mimo tego, że jestem tolerancyjną osobą, istnieją na tym świecie istoty, które po prostu wzbudzają we mnie złość, smutek, pytania bez odpowiedzi.
"dlaczego?", "skąd?", "po co?". W momencie przykrego kontaktu z ową istotą wypełniają cały mój umysł. Opiniotwórcze stworzenia, które nie potrafią tworzyć opinii. Osoby, które budują w swym umyśle otchłań "mądrości", którą wolę nazywać głupotą. To wszystko powoduje we mnie chęć wypowiedzenia się, wykrzyczenia wszystkiego. Jednak po dłużej walce z własnym sumieniem, decyduję się na zwykłe "cześć!:)". Przynajmniej nie ma żadnych konsekwencji... i podobno jestem sympatyczna.
Teraz zgodnie z tą opinią życzę Wam, Kochani, miłego dnia. :)
autoportret z Alicją.