Dlaczego przez kilka nieudanych decyzji, kilka zmian, może złych wyborów lub przeciwności losu... Niektórzy z nas potrafią zamknąć się na innych? Stworzyć w umyśle własny świat otoczony murem, którego przebić nie jest w stanie nawet słowo bliskich niegdyś osób... Męczyć się, trwać w nim - świecie przepełnionym zbyt dużą ilością myśli. Takich myśli, które sprawiają ból. Duszone w środku niszczą, budzą złość, której źródłem jest.. smutek.
Przecież wystarczy tylko rozmowa... ta prawdziwa, szczera. Wypowiadana prosto z serca. Kilka rad, ciepłych słów, lub zwykłe objęcie.
Życie polega na popełnianiu błędów, ale nie można przez nie stawać się kimś zupełnie innym.
Życie to nie trwanie. Taka krótka refleksja.
be soft, don't be stern
Myślę, że winien temu wszystkiemu jest strach, obawa przed czymś... ( niestety ta "reguła" nie dotyczy wszystkich przypadków )
OdpowiedzUsuńTeż jestem zdania, że przyczyną może być strach/lęk.
OdpowiedzUsuńMoże nawet przed szczęściem...?
Tak czy siak, ten post dał mi wiele do myślenia, dlatego też podzielę się pewną historią...
Kiedyś próbowałem dotrzeć do takiej osoby, robiłem chyba wszystko, co tylko mogłem... zawiodłem. Ale czy na pewno ?...
Co gorsza, ta osoba była wówczas dla mnie 'wszystkim'. 'Nic mi nie jest', 'Wszystko w porządku' - słyszałem. Odpuściłem, a jak się miało później okazać, nie musiałem tego wcale żałować. To były pierwsze, celowo postawione cegły muru, który miał pomóc pozbyciu się mnie z każdej myśli oraz z serca tej osoby. Z początku dało się wyczuć opór i wewnętrzną walkę. Z czasem to jakoś wygasło i na samym końcu stałem się wręcz znienawidzony, a ta osoba, właśnie - kimś zupełnie innym. Taka historia. Smutna.
Teraz pojawia się pytanie - dlaczego ? Kto wyrządza samemu sobie tak ogromną krzywdę, celowo niszcząc najsilniejsze więzi jakie mogą powstać między ludźmi ? Nigdy się nie dowiem. Niestety, brak happy endu, brak upliftowej puenty, bądź wyciągniętej lekcji.
Bardzo mądry wpis, który głęboko mnie poruszył, ale też w sumie zasmucił...
P.S.
Przepraszam za osobisty stuff, ale nie mam gdzie ani komu ich obecnie przelać, słowa po prostu zbyt bardzo we mnie trafiły. Mam nadzieję, że przyjdzie mi jeszcze napisać tu coś pozytywnego...
P.S. 2
Wypowiadałem się tu chyba jakieś dwa posty temu, podpisałem się jako m~. Sam zacząłem coś skrobać, ale jeszcze nie dodałem wpisu na blog. Jeśli jesteś zainteresowana to, gdy będzie z czym, to uderzę. (:
pozdrawiam,
m~
Nie masz za co przepraszać, dobrze wiem jak ważne jest dzielenie się swoimi uczuciami, wyrzucenie z siebie tego, co na nas ciąży. :) Z chęcią będę czytać Twój blog, czekam zatem z niecierpliwością! :)
Usuń