środa, 5 sierpnia 2015

40.

Czterdziesty wpis. Nawet nie wiedziałam, a dobrze się składa, bo to ładna liczba. A dzisiaj wpis w mojej głowie też układa się ładnie. 
Dlaczego?
Bo już na niego pora. Minął długo wyczekiwany wyjazd na Islandię, minęło jeszcze dłużej wyczekiwane osiemnaście lat mojego życia. I połowa wakacji. 
Mam tak, że zwykle zaczynam doceniać wiele faktów po fakcie. Tęsknię, gdy tęsknić nie powinnam. Chociaż właściwie nie wiadomo, kiedy powinno się tęsknić. Czasem można nawet tęsknić za kimś, trzymając go za rękę. Więc może nie jest ze mną źle. Tęsknię właśnie tego wieczoru za wieloma chwilami, które teraz już tylko sobie wspominam z uśmiechem na ustach i żalem w sercu. 
W poniedziałek stałam się pełnoprawnym obywatelem naszego kraju, trochę mnie to przeraża. I właściwie przez te osiemnaście lat udało mi się zrobić całkiem sporo. Cieszy mnie to i smuci, bo chwilowo mam wrażenie, że nie wiem, co robić dalej. Pamiętam momenty, w których wiedziałam, że coś mi wyjdzie i wychodziło. Wtedy mnie to nie dziwiło i wydawało się normalne, a teraz jest jedną z rzeczy, za którymi tęsknię. 
Brakuje mi też czasu, kiedy największą miłością mojego życia był kucyk. I czasu spędzonego w lesie, kiedy cały świat wydawał się odległym snem, a życie płynęło tu i teraz. 
Brakuje mi islandzkiego wiatru.
"Tak naprawdę to wszystkiego mi brak, oprócz tego, co mam."
A mam wspaniałych ludzi wokół siebie. Rzadko poznaje się tyle osób, na które można liczyć w każdej sytuacji. Dlatego niezaprzeczalnie mam też ogromne szczęście. 
Nie chciałam, żeby wyszedł z tego jakiś wpis dziękczynny, ale podziękuję tym, którzy na to zasługują i te osoby na pewno wiedzą, że to do nich.  

A niedługo postaram się napisać coś o Islandii. 

Na koniec trochę zdjęć z ostatniego czasu i dwa z nieco odleglejszego. :D















1 komentarz: